Menu
Fotografia

Domowe atelier – jak niedrogo urządzić studio fotograficzne

Przez długi czas moim zdjęciom towarzyszył wyłącznie… aparat w telefonie. I choć to jedno się nie zmieniło, tak w moim mieszkaniu pojawiło się ostatnio kilka nowych gadżetów. Mini atelier marzyło mi się już od dawna, jednak nigdy nie miałam dość czasu, by zrobić wstępny kosztorys, a przede wszystkim dowiedzieć się, czego tak naprawdę potrzebuję. W mojej głowie pojawiały się astronomiczne kwoty, aż w końcu uznałam, że zamiast demonizować i odwlekać plany w nieskończoność, dowiem się jak niedużym kosztem urządzić domowe studio fotograficzne.

.wyposażenie domowego atelier

.# 1 statyw

Zanim stworzycie w swoich głowach obraz idealnego atelier, zastanówcie się, czego na co dzień najbardziej Wam brakuje podczas robienia zdjęć. W moim przypadku był to statyw i to właśnie od niego postanowiłam rozpocząć zakupy. Nie chciałam wydawać dużej kwoty, jako że sprzęt tego typu to dla mnie nowy teren, a nie miałam pewności, czy moje przypuszczenia, co do jego funkcjonalności, sprawdzą się w praktyce. Miałam tylko jedno kryterium – wysokość. Wybór padł na 180-centymetrowy trójnóg, który po złożeniu mierzy zaledwie 60 cm. Lekki, łatwy do schowania, jak dla mnie strzał w dziesiątkę i używam go do dziś. Do tego dokupiłam jeszcze uniwersalny uchwyt na smartfona i mogłam przystępować do pracy. Cały zestaw, wraz z kosztami przesyłek, wyniósł mnie około 80 zł.

.#2 blenda

Blenda była kolejnym zakupem. Co prawda sięgnęłam po model owalny (5 w 1), jednak z perspektywy jej użytkowania, dziś od razu zdecydowałabym się mniejszą (np. 60 cm) i w dodatku okrągłą (jest dla mnie wygodniejsza w użyciu). Wyszłam z założenia, że do zdjęć typu flat lay, które ostatecznie wykonuję najczęściej, taka mi w zupełności wystarcza, byle tylko lekko doświetlić powierzchnię stołu i odbić uporczywą, czerwoną poświatę, którą uzyskuję z powodu budynku umieszczonego po drugiej stronie ulicy. Światło w moim obecnym mieszkaniu nie sprzyja fotografii, dlatego rozwiązanie w postaci blendy zdało egzamin. Przyznaję jednak, że nieco przepłaciłam, wydając początkowo około 70-80 zł, a przeglądając Ceneo, czy Allegro, z pewnością znajdziecie sklepy, które oferują średnicę 60 cm już od 30 zł.

domowe atelier

.#3 system zawieszania teł fotograficznych

Jeżeli myślicie o zakupie systemu do wieszania teł, zastanówcie się raz jeszcze, czy aby na pewno jest on niezbędny w rodzaju fotografii, którą zajmujecie się na co dzień. Ja uparłam się, że potrzebuję takiego rozwiązania, gdyż brakowało mi wolnych ścian w mieszkaniu. Wybrałam więc niedrogi zestaw regulowanych statywów z poprzeczką i dwa tła, tworząc tym samym niewielkie domowe studio, z którym wytrzymałam… tydzień. Rozkładanie, składanie, regulowanie, mała przestrzeń, to wszystko bardzo mnie męczyło i przyznaję, że szybko wróciłam do kawałków wolnych ścian, z których korzystałam wcześniej. Szeroki na 1,6 metra system do wieszania był w moim przypadku kompletną klapą, ale wiem, że sprawdziłby się świetnie, gdybym tylko dysponowała osobnym pokojem, w którym statywy stałyby rozłożone bezterminowo, nikomu nie wadząc.

Czy warto wybrać tańszy zestaw? Będę z Wami szczera – żałuję tego zakupu. Gdybym podejmowała decyzję raz jeszcze, a naprawdę potrzebowałabym tła, tym razem zainwestowałabym w coś droższego i stabilniejszego, bo zestaw oscylujący w granicach 100 – 120 zł jest po pierwsze bardzo chwiejny, a po drugie nieregulowana szerokość poprzeczki mocno irytuje. Bardzo często spotkacie się z tłami, które są znacznie węższe i może zdarzyć się, że to właśnie one sprawdzą się u Was lepiej, dlatego jeśli macie możliwość zwężenia belki ze 160 cm do np. 70 cm, to jeszcze sobie za to podziękujecie. Opcja świetna dla blogerów lifestylowych, którzy fotografują małe powierzchnie i którym w zupełności wystarczyłoby krótsze (aniżeli 5 metrowe) oraz znacznie węższe tło.

.#4 rodzaje teł fotograficznych

Zaczynając od Allegro, a kończąc na pierwszym lepszym sklepie z wyposażeniem do studia fotograficznego, najtańsze i najczęściej spotykane będzie tło polipropylenowe. Niestety ze względu na swoją bardzo wyraźną fakturę – nie sprawdza się za dobrze przy doświetleniach (światło rozchodzi się na nim nierównomiernie). Znacznie lepszym rozwiązaniem będzie tło winylowe, jednak to pociąga także wyższą cenę, bo nagle z 30 zł za rolkę, skaczemy do co najmniej 80 zł, a mamy o połowę mniej materiału. Winyl jest jednak bardzo trwały i w perspektywie długodystansowej – posłuży nam lepiej; dodatkowo świetnie radzi sobie ze światłem. I to właśnie on był moim pierwszym wyborem – zdecydowałam się na biel, z kolei polipropylenowe kupiłam w kolorze ciemnej szarości. Warto rozważyć także tło kartonowe, choć najmniej trwałe, to jednak mające nieskazitelną fakturę. A gdy uznacie, że wystarczy Wam format 100×70 cm – kupcie po prostu biały brystol w sklepie papierniczym i przyklejcie go do ściany na czas sesji (najlepiej taśmą malarską, aby nie uszkodzić tynku).

.alternatywne rozwiązania

I na koniec jeszcze coś dla pasjonatów fotografii typu flat lay. Tu polecę Wam rozwiązania, o których więcej mogliście przeczytać w starszych tekstach:

Jeżeli zajmujecie się głównie fotografowaniem niewielkich przestrzeni, zastanówcie się, czy aby na pewno nie wystarczy Wam zwykły arkusz białego brystolu, trochę okleiny na dykcie i ewentualnie blenda dla doświetlenia obiektów. Czasami mniej znaczy więcej, dlatego przeanalizujcie, z czym macie zazwyczaj problem podczas wykonywania zdjęć i jakie rozwiązania z pewnością by Wam ułatwiły (i uprzyjemniły) pracę.

(kliknij w obrazek, aby powiększyć zdjęcie)

A co Wam najczęściej przydaje się podczas robienia zdjęć? Pozostajecie wyłącznie przy aparacie, czy wspieracie się może dodatkowym sprzętem? :)

Photo: Creative Commons license (CC0) – unsplash.com (by Bench Accounting)

O Autorce

Uwielbiam podróże, snowboardowe szusy, chodzenie po górach i swój czerwony motocykl. Na co dzień znajdziesz mnie na Instagramie, gdzie realizuję jeszcze jedną pasję - fotografię. Mam szczególną słabość do czarnej kawy, białego wina, zimy i żelków o smaku mango. Założyłam tego bloga, bo lubię odkrywać nowe miejsca, tak samo jak dzielić się pozytywnymi rzeczami #keepitsimple.

21 komentarzy

  • www.foxonthebox.pl
    3 sierpnia, 2016 at 09:12

    Jako tła służą mi nie rzadko…części garderoby. Świetnie sprawdzają się szale i apaszki, ale poncza, swetry czy bluzki (czasem spódnice!) też dobrze sobie radzą :) Na zdjęciu kamizela jako tło :)

    Odpowiedz
  • Aleksandra Stromecka
    8 czerwca, 2016 at 16:23

    Nigdy nie pomyślałam o przyklejeniu kartki do ściany. O ile to mi ułatwi życie! Jesteś genialna!

    Odpowiedz
  • Świnka
    10 maja, 2016 at 06:50

    no to się będzie działo na Twoim insta!!! :D

    Odpowiedz
  • Kurdupel
    9 maja, 2016 at 17:58

    Bardzo przydatne uwagi, dziękuję :D Sama zastanawiam się już od dawna nad tłem, bo chociaż kupiłam namiot bezcieniowy, to okazało się że jednak mi nie wystarcza. Po Twoim wpisie widzę jednak że tło wcale by mi nie ułatwiło pracy, bo po prostu nie mam na nie miejsca :)

    Odpowiedz
  • Dagmara Piekutowska
    7 maja, 2016 at 18:11

    Moje ostatnie marzenie, to duże tło winylowe! Także przetransportowanie z Polski marmurowej okleiny! Doskonały i niezwykle praktyczny wpis. Dziękuję! To naprawdę niesamowite, że dzielisz się tym doświadczeniem. Szczerze mówiąc nawet nie przyszło mi do głowy używanie blendy. Czas na zakupy!

    Odpowiedz
  • Ewa | Day with Coffee
    7 maja, 2016 at 17:30

    Super post! Ja muszę kupić statyw, to będzie mój pierwszy krok w tej dziedzinie :)

    Odpowiedz
  • Klaudia
    7 maja, 2016 at 15:51

    Na prawdę przydatny post, moje odległe marzenie to domowe studio „kreatywne”, gdzie będę miała i kąt fotograficzny i kąt „grafika/rysownika”.
    Jak na razie muszę się zaopatrzyć w statyw, jego brak na prawdę utrudnia życie ;__;

    Odpowiedz
  • Czarna Biedronka
    6 maja, 2016 at 18:19

    Najcześciej korzystam ze statywu i blendy. Blendy mam dwie – jedna srebrno/złotą, a drugą biało/srebrna obie 60cm okrągłe. Używam też namiotu bezcieniowego o wym. 60x60x60. Jako tło najcześciej brystole, ale też materiały i papiery scrapbookingowe (tych najcześciej). W planach mam jeszcze wykonanie fajnego tła z desek – z jeden strony jasnego, bielonego, a z drugiej średni dąb postarzany. Pozdrawiam!

    Odpowiedz
    • Dawid Lasociński "Hegemon"
      25 maja, 2016 at 07:02

      Właśnie, od dawna myślę nad namiotem bezcieniowym, ale cały czas zastanawiam się czy to gadżet, czy też przydatne urządzenie?

      Odpowiedz
  • Jola | Katsunetka
    6 maja, 2016 at 10:37

    Niestety, ale u mnie numerem jeden jest statyw — urok posiadania starego aparatu, kiedy jeszcze nie było czegoś takiego jak stabilizacja obrazu. Blendę kupiłam, ale nie używam za często. Brakuje mi tła, ciągle szukam czegoś odpowiedniego.

    Odpowiedz
    • Adrianna Zielińska
      17 maja, 2016 at 07:28

      A szukasz jakiegoś konkretnego, czy po prostu nie wiesz na jakie się zdecydować? :) Ja dopiero teraz potrafię docenić tak naprawdę kawałek wolnej ściany, która jest znacznie „wygodniejsza” w użyciu aniżeli tło. Ma jednak spory mankament – nie przestawimy jej w stronę światła, gdy brakuje go w pochmurny dzień, co najwyżej możemy doświetlić sztucznym.

      Odpowiedz
      • Jola | Katsunetka
        17 maja, 2016 at 10:27

        Właśnie doceniałam ostatnio ścianę, ale naszły takie warunki ze światłem… Gdyby nie brak stabilizacji obrazu, nawet bym nie myślałam o kolejnych zakupach. Czas pokaże, jak na razie szukam czegoś w swoim otoczeniu.

        Odpowiedz
  • Madame Malonka
    6 maja, 2016 at 10:18

    Ciągle szukam tła idealnego, chętnie poczytam pozostałe wpisy na ten temat, bo nie wiem, gdzie szukać niektórych materiałów, a widziałam że u Ciebie się przewijały :) Marzy mi się też osobne pomieszczenie, gdzie mogłabym trzymać wszystkie graty i nie rozkładać wszystkiego przy każdej okazji fotografowania :)

    Odpowiedz
  • Kasia Mıstaçoğlu
    6 maja, 2016 at 05:39

    ja korzystam tylko z blendy i różnych rodzajów tła, statyw częściej wyciągam do filmów niż do zdjęć – zwłaszcza teraz, gdy ilość światła rozpieszcza :)

    Odpowiedz
  • Magdelena
    5 maja, 2016 at 22:31

    Swoje pierwsze mini studio zaczęłam organizować jeszcze w liceum. Miałam stojak i białe tło – cóż to ze mnie za profesjonalny fotograf… Ale przyznam, bawiłam się wyśmienicie. I tylko brak jakiegokolwiek profesjonalnego oświetlenie zostawiał mi okropny ciemny cień za postacią… No cóż, od czego jest photoshop :)

    Odpowiedz
    • Adrianna Zielińska
      7 maja, 2016 at 05:29

      I co się z nim stało? :)
      A co do oświetlenia – tak bardzo rozumiem! Tej zimy niemalże wychodziłam z siebie kombinując, jak zrobić jakiekolwiek sensowne zdjęcie przy sztucznym oświetleniu, aby tworzące się cienie nie zniszczyły całego efektu.

      Odpowiedz
      • Magdelena
        7 maja, 2016 at 22:16

        Leży i kurzy się w starym pokoju. Niestety :c

        Odpowiedz
  • Paula Ludwiczuk
    5 maja, 2016 at 22:24

    Świetny wpis! Sama zbieram sie za to od dawna i sie zebrać nie moge. Ale chyba najwyższa pora zaopatrzec sie w statyw, blendę i jakies porządne tło????

    Odpowiedz
    • Adrianna Zielińska
      7 maja, 2016 at 05:23

      Na początku używania blendy, aż nie mogłam się nadziwić, jak wiele potrafi zmienić i jak wiele światła odbić :) Bardzo pomocny element.

      Odpowiedz
  • Karma
    5 maja, 2016 at 22:02

    Używam u siebie dość często namiot bezcieniowy z dwiema lampami. Fakt..nie jest duży, ale nie jest też tak mały, by mógł bezkarnie stać sobie ciągle rozłożony. Składanie i rozkładanie może doprowadzić do pasji..znam ten ból :/

    Odpowiedz

Zostaw komentarz