Od jakiegoś czasu zastanawiałam się, czy taki wpis spotka się z Waszym zainteresowaniem, a w związku z tym, że Instagram jest moim absolutnie ulubionym medium społecznościowym, pisanie na jego temat stanowi dla mnie czystą przyjemność. Z tego też powodu, chciałabym się z Wami podzielić sposobem na obróbkę graficzną zdjęć, które publikuję w tym właśnie serwisie, a że jest to jedyna aplikacja, która mi w takich modyfikacjach pomaga – obiecuję, że opis nie będzie zbyt skomplikowany.
Możliwe, że niektórzy z Was już wiedzą, z czym ten tutorial będzie się wiązał, jako że mam nieskrywaną słabość do rozjaśnionych zdjęć – co prawda wciąż szukam stylu, który będzie spójny dla wszystkich moich fotografii, ale na chwilę obecną to właśnie w tym czuję się najlepiej, choć mam świadomość, że nie każdemu ta stylistyka odpowiada.
.#landscape + LO-FI – krok po kroku
To co, zaczynamy? Na warsztat biorę jeszcze ciepłe, świeżo opublikowane zdjęcie z Instagrama.
(kliknij w obrazek, aby powiększyć)
Pracę zwykle zaczynam od wyrównania, a niekiedy i poprawienia perspektywy (co często ma miejsce w przypadku zdjęć architektury). Kolejnym etapem jest filtr – u mnie dominuje LO-FI, pomimo okrutnej winiety*, która doprowadza mnie do szaleństwa.
* Winietowanie – wada obrazu uzyskiwanego w urządzeniu optycznym, polegająca na niedoświetleniu brzegów kadru, spowodowana niedoskonałością optyki urządzenia […]. W niektórych przypadkach winietowanie jest celowo wprowadzanym efektem artystycznym, mającym zwrócić uwagę na środku kadru. – wsubiektywie.pl
Podsumowując – chodzi o cień na brzegach, a niestety żaden inny filtr nie odpowiada kolorystyce nadawanej przez LO-FI, stąd też ten wybór. Nigdy też nie decyduję się na 100% jego natężenia, raczej staram się redukować do około 80-85% w zależności od przypadku.
Dalej następuje redukcja cieni do poziomu około +90 punktów, a następnie zmniejszenie prześwietleń – do oporu, czyli -100.
(kliknij w obrazek, aby powiększyć)
Opcja luks odpowiada za wyeksponowanie szczegółów zdjęcia – ożywia je i wyłania wcześniej niewidoczne detale (wspaniała funkcja do zdjęć krajobrazowych oraz architektury). Gdy cienie i prześwietlenia zostały już zredukowane do odpowiednich wartości, przychodzi czas zmniejszenia stopnia nasycenia. Zaczynam od -45 do -55, w zależności od zdjęcia, a dopiero pod koniec modyfikuję tę wartość w miarę potrzeby.
(kliknij w obrazek, aby powiększyć)
Jasność ustawiam wysoko, pamiętając, że za chwilę wskoczy mi kontrast, który przyciemni zdjęcie i dodatkowo nasyci je kolorem. Z temperaturą bywa natomiast różnie, czasami eksperymentalnie nieco ją obniżam, ale ostateczną decyzję podejmuję dopiero przy efekcie końcowym. Chłodne zdjęcia wywołują u mnie raczej nieprzychylne odczucia, stąd ostrożność w tej kwestii.
(kliknij w obrazek, aby powiększyć)
Coraz częściej pracuję także z funkcją struktura, która dodatkowo uwydatnia detale, co de facto tworzy wrażenie opcji podobnej do luks, jednak nie wpływa tak znacząco na przejaskrawienie obrazu. Zanikanie z kolei, jest jej zupełnym przeciwieństwem – rozmydla i rozjaśnia nasz obraz, dając efekt zbliżony do stylu VSCOcam. Na trzecim zdjęciu możecie zauważyć, że wróciłam do redukcji cieni – to trochę jak praca na „żywym organizmie”, kolejne efekty nierzadko kłócą się z nałożonymi uprzednio, stąd konieczność zmian.
(kliknij w obrazek, aby powiększyć)
I znów to samo – temperatura wróciła do swojego początkowego stanu, dodatkowo użyłam też opcji nadania koloru, głównie ze względu na odcień żwiru. Rzadko korzystam z tej funkcji, ale czasami opcje temperatury: cieplej / chłodniej, to zdecydowanie zbyt mało, zwłaszcza gdy chcemy ożywić kolorystykę obrazu bądź zmienić całkowicie jego odcień.
(kliknij w obrazek, aby powiększyć)
Ostatnie rozjaśnienie zdjęcia od wewnątrz w postaci ograniczenia zredukowania prześwietleń do poziomu -75 i w zasadzie to by było na tyle. Ostatnie dwa zdjęcia to już tylko efekt przed i po. Akurat fotografia krajobrazowa ma to do siebie, że nierzadko można zrobić piękny, przyciemniony efekt, z wyłonieniem jednego jaśniejszego punktu, np. kwiatu, ale to już zostawię na inny raz, jeżeli będzie zapotrzebowanie :) Podobnie w kwestii obiektów, portretów, czy śniadań, które tak często goszczą na moim profilu – każda z tych kategorii wymaga zupełnie innych wartości nadanych funkcji, przez co nigdy nie mogłabym obrabiać zdjęć czysto mechanicznie, tj. na pamięć. Nie ma takiej fotografii, która nie wymagałaby indywidualnego podejścia :)
.wady instagramowej obróbki
Jakość. Jakość, jakość i jeszcze raz jakość. Aplikacja okropnie ją obniża, a dodatkowo nieodłącznym elementem instagramowch zdjęć jest przycięcie obrazu do proporcji 1:1. Niestety ze względu na to, że na swoim komputerze posiadam retinę, utrata wspomnianej jakości boli mnie podwójnie, bo koniec końców – nic sensownego już z takim zdjęciem zrobić nie mogę.
A nieco z innej beczki – pamiętam, że wciąż zalegam z zapowiadanym wpisem, o którym pisałam przy okazji malowania tacy, jednak póki co, zostałam całkowicie zdominowana przez sesję – wybaczcie proszę. Jednak wracam na pełne obroty już po najbliższym weekendzie i wprost nie mogę się tego doczekać!
Jestem też ciekawa jakie jest Wasze podejście w kwestii modyfikacji zdjęć – korzystacie z instagramowych narzędzi? Chociaż moje pierwsze pytanie powinno brzmieć: czy w ogóle założyliście konto w tym serwisie? :) Jeżeli nie to spieszę z pomocą i podpowiadam dlaczego warto to zrobić!
Cover photo: Creative Commons license (CC0) – unsplash.com
40 komentarzy
Smillex
12 marca, 2017 at 11:36Bardzo przydatny post czegoś takiego szukałam.
Zapraszam do siebie https://smillex.blogspot.co.uk
Belleinspiration
14 marca, 2016 at 22:09Bardzo dziękuje za ten wpis, jest wspaniały i bardzo pomocny. :)
Jag
14 lutego, 2016 at 12:30Korzystam z tego postu najczęściej jak mogę – jest po prostu świetny! Nie planujesz zrobić podobnego wpisu do zdjęć lifestylowych, najlepiej ze zdjęciami w wersji flat lay? Byłby ultra przydatny :)
Adrianna Zielińska
15 lutego, 2016 at 23:18A wiesz, że planuję? :) Taki wpis pojawi się jakoś na początku marca.
Jag
16 lutego, 2016 at 13:36Najlepiej!!! Czekam z niecierpliwością.
onxl
2 czerwca, 2019 at 22:11Czy ten wpis został napisany?
Gosha Sia
18 stycznia, 2016 at 11:41Bardzo pomocne rady, przyznam szczerze, że nie korzystałam z tak wielu narzędzi. Zazwyczaj ograniczam się do wybrania filtru, poprawienia ostrości, kontrastu i nasycenia. Jednak powinnam nauczyć się stosować inne narzędzia, na pewno tak zrobię ;)
Mateusz Żłobiński
10 lipca, 2015 at 22:21A jaki masz stosunek do umieszczania na instagramie zdjęć nie z telefonu a z aparatu fotograficznego?
Adrianna Zielińska
14 lipca, 2015 at 22:18Powiem tak: na moim profilu, pośród jakichś 500, może 600 zdjęć, znajdziesz ze 3, czy 4, które pochodzą z lustrzanki. Przeglądając galerię, od razu byłbyś wstanie powiedzieć, które to, zwłaszcza te, z użyciem 50 mm. Fotografia mobilna jest ostra, wyraźna, nierzadko nieco słabszej jakości, ale za to bardzo specyficzna, natomiast efekty pochodzące z odpowiednio dobranych obiektywów rządzą się swoimi prawami i jak dla mnie, trochę tam nie pasują. Ale szczerze? Nie mam nic do tego, jeżeli ktoś wybiera tę drogę – ma do tego pełne prawo, choć ja osobiście pozostaję wyłącznie przy fotografii mobilnej, bo taką preferuję w tym serwisie – kwestia wyboru i podejścia :) Nierzadko spotkasz się też z opinią, że to co robi wielu blogerów, w tym ja, aranżując odpowiednio przestrzeń do zdjęć, już jest „nie w porządku”, bo wychodzi się z założenia, że Instagram docelowo ma łapać naturalne chwile right here, right now. Ja z kolei zrzucam tę rolę na Snapchat’a ;)
Hai Le
27 czerwca, 2015 at 13:49Ja znów odwrotnie niż Ty uwielbiam przejaskrawione zdjęcia z mocno podkręconym kontrastem, przynajmniej na dziś taki sposób obróbki odzwierciedla mój sposób patrzenia na świat. W Instagramie jednak nie bardzo potrafię osiągać ulubiony efekt, instagramowa obróbka wydaje mi się być toporna i dające sztuczny, a nawet brzydki efekt przy podkręcania natężenia. Ale może to tylko kwestia czasu, aż się z tym narzędziem do końca zaprzyjaźnie. Albo spróbuję obrobic zdjęcia odwrotnie analogicznie niż Ty i wtedy wyjdzie. Musze popróbować.
simply lifetime
27 czerwca, 2015 at 13:22od niedawna zaczęłam trochę bawić się instagramem (tak, wiem, dotarło to do mnie dopiero po 68 latach…) i przyznaję, że ciągle mam z tym niewielki problem – zawsze jest coś nie tak, jasność nie ta, kolory nie te, ale dzielnie walczę! lubię Twoje zdjęcia, zawsze wydają mi się dopracowane do najmniejszego szczegółu :)
Konrad Błaszak - Kondux
24 czerwca, 2015 at 20:41Ja na początku uwielbiałem filtry i bawiłem się ustawieniami, ale już od jakiegoś czasu wcale lub prawie wcale tego nie robię. Może jak się wezmę na poważnie za drugie konto ;)
Monika
24 czerwca, 2015 at 20:18Właśnie dzięki Instagramowi odkryłam Twojego bloga :)
Adrianna Zielińska
26 czerwca, 2015 at 07:43Naprawdę miło mi to słyszeć! :) Zastanawiałam się niejednokrotnie czy są osoby, które zwracają uwagę na to powiązanie.
Izabela Miszczyk fajna-sprawa.
23 czerwca, 2015 at 21:07Bardzo lubię IG, jednak w ostatnim czasie największą frajdę sprawia mi…. tworzenie kolaży zdjęć ;)
Adrianna Zielińska
26 czerwca, 2015 at 07:42Przyznam, że tego jeszcze nie próbowałam na Instagramie, zgaduję, że używasz „Layout”? :)
Izabela Miszczyk fajna-sprawa.
27 czerwca, 2015 at 20:30„PhotoCollage” ;) jakoś przypadł mi do gustu ;)
Część Mnie
23 czerwca, 2015 at 20:25Jestem zachwycona rozwojem Instagrama, ale tak jak Ty – ubolewam nad jakością edytowanego zdjęcia…
messbyus
23 czerwca, 2015 at 17:50działasz cuda! .. nie wiedziałam, że z mojego zdjęcia jestem w stanie tyle wyciągnąć. Magia! Więcej takich wpisów proszę! :) wszystko wyjaśnione idealnie, nawet taka sierotka ja sobie z tym poradziła :D. Dziękuję.
Adrianna Zielińska
26 czerwca, 2015 at 07:42Miód na me serce :)
Natomiast serię dot. fotografii lifestylowej planuję intensywnie, także z pewnością to nie był ostatni wpis z tego zakresu – ups, chyba właśnie się wygadałam :D
messbyus
26 czerwca, 2015 at 15:28Prosimy o taka serie! :)
Mrslifestyle.pl
23 czerwca, 2015 at 11:38Pierwsze zdjęcia z Twoimi instrukcjami wykonane :) Sama używałam tylko filtrów, ale teraz widzę, że zdjęcie może dużo lepiej wyglądać jak się poużywa innych dostępnych narzędzi.
Adrianna Zielińska
26 czerwca, 2015 at 07:40Bardzo się cieszę, że wskazówki się przydały! :)
www.simplife.pl
23 czerwca, 2015 at 09:47trzeba przyznać, że Instagram bardzo się rozwinął od początków powstania, na szczęście na plus :)
Adrianna Zielińska
23 czerwca, 2015 at 10:04Ach, wciąż pamiętam jak przeszło dwa lata temu, w sumie to już 2,5, męczyłam się z kilkoma podstawowymi filtrami, które zamiast poprawiać, jedynie jeszcze bardziej pogarszały publikowane zdjęcia ;) Niewiele z nich uchowałam po dzień dzisiejszy na profilu ;) Ale masz zdecydowaną rację – rozwinęli się na spory plus.
Igor Mróz
23 czerwca, 2015 at 09:06Hmmm… poznaję ten kadr. A kojarzysz – wiem, że nie, ale może… – czy jest szansa na program z podobnymi filtrami i wygodą, ale… na PC / Mac, no i moze by jakosci nie obniżał :-)
Adrianna Zielińska
23 czerwca, 2015 at 09:33Chyba nie myślisz, że wybrałam to zdjęcie przypadkowo ;) Po jego publikacji na Instagramie uznałam, że prędzej czy później jakiś wzburzony świadek da mi po głowie mówiąc, że przecież to wcale tak nie wyglądało, a w dodatku padało! ;) To była świetna okazja by uchylić rąbka backstage’u, który i tak planowałam :)
Jeżeli chodzi o coś podobnego na PC/Mac – nie przychodzi mi nic do głowy za wyjątkiem po prostu Photoshopa – moje drugie niezastąpione narzędzie, aczkolwiek osiągnięcie podobnego efektu bez użycia filtrów będzie znacznie trudniejsze, niemniej jednak jakość pozostanie. Oczywiście w App Store są dostępne na OS X aplikacje z filtrami (chociażby np. Fotor), obiecujące cuda, ale to wciąż nie będzie kropka w kropkę to samo.
Zerknij też na to: http://www.jestrudo.pl/instagram-na-komputer/ – Ruda pokombinowała trochę z Instagramem na PC.
Igor Mróz
23 czerwca, 2015 at 09:40Mogłaś mnie wtajemniczyć, to bym głośniej i odpowiednio protestował. Akurat wtedy to chyba nie padało :D
Dziękuję za link, „Obróbka zdjęć” wylądowało u mnie w ToDo, może… na SeeBloggers popytam ludzi? :-)
Adrianna Zielińska
23 czerwca, 2015 at 09:59Jeżeli uda Ci się czegoś dowiedzieć na ten temat podczas SeeBloggers, to koniecznie musisz się później podzielić! ;)
Świnka
23 czerwca, 2015 at 08:38Ajjjj kusisz i kusisz tym instagramem. Ale i tak poczyniłam krok w swoim aplikacjowym świecie- założyłam snapchata :D kinoswinka jakby co :D
Adrianna Zielińska
23 czerwca, 2015 at 09:34A widzisz, bo Snapchata to ja z kolei nie posiadam :D
Dagmara Piekutowska
23 czerwca, 2015 at 08:16Naprawdę mnie zaskoczyłaś! Nie miałam pojęcia, że można w ten sposób obrabiać zdjęcia w Instagramie. Pamiętam tylko, że ogólnie to nie spodobały mi się filtry i nigdy więcej ich nie używałam. Tracąc głowę dla Vscocam y afterlight. Teraz w szoku odkrywam opcje, o których nie miałam pojęcia. Dziękuję! ;)
Adrianna Zielińska
23 czerwca, 2015 at 09:36Przyznaję, próbowałam działać w VSCOcam, ale rozdzielanie obróbki pomiędzy różne aplikacje było dla mnie strasznym utrapieniem – jestem chyba pod tym względem zbyt leniwa, co przyznaję niechętnie :D
Dagmara Piekutowska
24 czerwca, 2015 at 08:31Ostatnio działam jak automat. Afterlight, VSCOcam i Instagram. Tak się do tego przyzwyczaiłam, że to właśnie ta najprostsza forma wydaje mi się zbyt skomplikowana :D
Justyna Skowera | elare
22 czerwca, 2015 at 22:42Miałam nadzieję, że to będzie mniej skomplikowane. Ale pewnie po kilku próbach będę robić to już automatycznie. Niedługo wypróbuję Twój sposób – dzięki,że zdradziłaś sekret swoich zdjęć :)
Adrianna Zielińska
23 czerwca, 2015 at 09:18Mam nadzieję, że się przyda :) Wiesz, usilnie wierzę w to, że… to tylko sposób, jedna z wielu metod obróbki technicznej, którą można podpatrzeć, zastosować, powielić, ale prawda jest taka, że to nasza kreatywność jest kwintesencją danego zbioru zdjęć, czy chociażby jednego zdjęcia. Nieważne jak bardzo je upiększymy, liczy się pomysł i to co zrobimy na wszystkich etapach, by zobaczyć efekt końcowy. Mam nadzieję, że fotografia i zabawa ze zdjęciami dostarczy Ci wielu radości, bo to naprawdę świetna sprawa :)
Justyna Rolka
22 czerwca, 2015 at 21:24Twoje zdjęcia są magiczne…jak kupię nową maszynę będę trenowała i trenowała;) Jesteś moim instagramowym guru:)
Adrianna Zielińska
23 czerwca, 2015 at 09:14Jesteś zawsze taka miła, dziękuję Ci pięknie za ciepłe słowa :)
daywithcoffee
22 czerwca, 2015 at 21:09Instagram zdążył mnie już wciągnąć, chociaż dość długo się opierałam. Zdjęcia od jakiegoś czasu obrabiam za pomocą aplikacji Snapseed i póki co jest chyba najlepsza z tych, z którymi miałam do czynienia- polecam :)
Adrianna Zielińska
23 czerwca, 2015 at 09:14Co osoba to inny sposób i to jest właśnie w tym cudowne, że każdy z nas próbuje znaleźć własną, najbardziej przystępną dla siebie metodę, nie powielając wyłącznie tego, co podpatrzył :) U mnie akurat sprawdził się Instagram, ale znam całe mnóstwo osób, które nie używają niczego poza VSCOcam, czy aplikacji typu np. Tadaa.