Wiem, że nie wszyscy to robią. Wiem, że właściwie większość tego nie robi. Ale ten tekst jest dla tej garstki, która trochę zaburza system. I niech nikt mi nie wciska inspiracji, bo inspiracje są w porządku wtedy, gdy się o nich głośno mówi.
.siódme: nie kradnij
Wiecie co mnie w mediach społecznościowych drażni najbardziej? Kradzież. Korzystanie z cudzej pracy bez podania źródła i tu nie chodzi wyłącznie o zdjęcia, bo z tekstami jest tak samo. Jeżeli trafiliście na dobry materiał, to czemu po prostu nie podzielić się linkiem? Czy naprawdę trzeba od razu tworzyć jego kopię, podpisaną nierzadko własnym nazwiskiem? A w gorszym scenariuszu dowalić autorowi tekstem: powinieneś/powinnaś się cieszyć, że ktoś repostuje twoje zdjęcie. No przepraszam bardzo, ale skąd potencjalni odbiorcy mają się dowiedzieć, że to ja zrobiłam to zdjęcie, skoro nawet nie jest podpisane? Z czego tu się cieszyć?
Podobnie jest z tymi wszystkimi pseudo „inspiracjami”, które najczęściej znaczą nic innego jak po prostu zerżnięcie pracy. Bo niby legalne. Bo zrobione własnym aparatem. Wiecie… ja naprawdę rozumiem, że można mieć gorszy dzień (tydzień, miesiąc, rok), zdarza się. Ale nie przypisujmy sobie pracy, której nie wykonaliśmy samodzielnie. Jasne, to nie przestępstwo, ale w dobrym smaku również nie jest, a świat jest mały. A później pojawiają się głupie tłumaczenia: bo przecież na Instagramie są dziesiątki podobnych zdjęć, co z tego, że moja koleżanka takie zrobiła.
Ale kradzież występuje pod różnymi postaciami, podobnie jak cwaniackie zagrywki. A dobra, oznaczę ją na zdjęciu, MOŻE ktoś kliknie na obrazek i wtedy zobaczy znacznik, który w sumie w tej sytuacji i tak niewiadomo co znaczy, ale żeby nie było, że ukradłem/am.”
Ten tekst jest dla tych z Was, którzy borykają się z kradzieżą własności intelektualnej, a także dla tych, którzy to praktykują, oraz dla tych, którzy się… pseudo „inspirują”. Zacznijmy więc od początku.
.3 zasady kreatywnego Instagrama
#1
1. Jeżeli chcesz zrobić repost czyjegoś zdjęcia – w porządku, zrób to, pod warunkiem że:
a) zapytałeś autora o zgodę i odpowiedział: tak, możesz
b) oznaczyłeś go nie tylko na zdjęciu, ale także w opisie pod zdjęciem (wraz z aktywnym odnośnikiem, napisanym bezbłędnie (!) i umieszczonym w wyraźnym miejscu, a nie w samym środku 30 hashtagów)
Bylibyście w szoku wiedząc, jak wiele marek oraz prywatnych użytkowników błędnie oznacza nazwy kont, z których pobierają zdjęcia. Nawet nie chce im się sprawdzić poprawności danej nazwy profilu, za to chętnie korzystają z jego pracy. Bylibyście w jeszcze większym szoku, gdybyście widzieli, jak polskie, naprawdę duże marki, nierzadko z milionowym zasięgiem na Facebooku, czy Instagramie, potrafią zabrać czyjeś zdjęcie, bez zgody autora i napisać „fot. nick autora” – bez odnośnika do profilu, czy fanpage’a na Facebooku. A gdy prosicie o usunięcie zdjęcia, cóż… ruletka, bo przecież „zdjęcie ładnie się przyjęło wśród obserwujących”. Nie jest w porządku bezprawne wykorzystywanie cudzej pracy ogólnie, a już absolutnie zabronione powinno być to w celu osiągnięcia zysków.
#2
2. Nie kopiuj pomysłów. Po prostu, bo nie wypada. Wydobądź z siebie odrobinę kreatywności. Ale gdy już musisz, daj ludziom znać, kto Cię zainspirował. Prawie trzy lata temu, gdy niesamowicie spodobała mi się koncepcja zawieszonych na wieszaku okularów przeciwsłonecznych, bardzo chciałam opublikować takie zdjęcie także u siebie. Pomysł jednak nie był mój. Napisałam więc do autorki, zapytałam, czy się zgadza, abym zrobiła w domu podobne zdjęcie, oparte o jej koncepcję. Nie miała nic przeciwko. W opisie wyraźnie ją oznaczyłam (jako inspirację do wykonania tego zdjęcia), a samą Sandrę obserwuję do dziś, ona zresztą mnie również, mamy świetny kontakt. Nieważne, że pochodzi z Portugalii i że wtedy pewnie nigdy nie znalazłaby tego zdjęcia. Ale obowiązują pewne zasady.
Warto też czasem dwa razy pomyśleć, zanim skorzysta się z pomysłu kogoś bliskiego. Może się wydawać: znamy się jak łyse konie, na pewno nie będzie miał/a nic przeciwko. Prawda jest jednak taka, że nawet, jeżeli druga osoba przemilczy sprawę, niesmak może pozostać. Oznaczenie naprawdę nie kosztuje za wiele, a może przynieść same pozytywne skutki. Nic nie tracicie, przecież ostatecznie… pomysł i tak nie był Wasz, a w ten sposób uhonorujecie kogoś kreatywnego, na pewno zrobi mu się miło.
#3
3. Nie milcz. Gdy widzisz, że ktoś kradnie czyjąś pracę, nie przechodź obojętnie, daj znać autorowi, jeśli go znasz. Dostaję od Was nierzadko dziesiątki wiadomości tygodniowo (!) z informacjami, że ktoś opublikował u siebie moje zdjęcie bez podania źródła (nawet, gdy na zdjęciu widać znak wodny / podpis). I dziękuję Wam za to, bo przynajmniej mam możliwość zareagowania.
.zgłoszenia na Instagramie
Jak zgłosić do Instagrama naruszenie praw autorskich? Niestety nie zrobicie tego jednym kliknięciem, jak w przypadku zgłoszenia spamu, ale też nie ma dramatu. Aby zgłosić naruszenie własności intelektualnej należy skorzystać z tego formularza. Instagram reaguje niemalże natychmiast, nierzadko już po kilku godzinach takie zdjęcie znika z serwisu.
.moje inspiracje
Moich inspiracji do stworzenia tego tekstu nie wymienię, ale nagromadziło się ich w ciągu ostatniego tygodnia całkiem sporo i cierpliwość mi się skończyła. W ciągu kilku dni przerobiłam kopiowanie moich zdjęć (oraz opisów), przerabianie przy pseudo repostach, a także tradycyjnie kradzież. Kreatywny Instagram. Ale wiecie co w tym wszystkim sprawia największy zawód? Gdy robią to osoby, które znacie.
Photo by Jason Blackeye on Unsplash
29 komentarzy
Dlaczego kradniesz moje zdjęcia?! | aGwerblog
10 listopada, 2018 at 10:37[…] Alabasterfox, Siódme: nie kradnij […]
malwina
21 stycznia, 2018 at 19:09Wszystko super…..tylko szkoda, że nie piszesz też o tych wszystkich „ gwiazdach instagramu” czyt. powyżej 100k, które wzajemnie się inspirują i dodają podobne do siebie zdjęcia. I jakoś nie mają wzajemnie do siebie prentrcji skoro widują się na wspólnych śniadaniach. Myślę, że te osoby zaczynają się bać konkurencji. I są złe, że już nie zarabiają tyle co jakoś czas temu. Nie ma się co oszukiwać instagram to niezłe źródło dochodu. A teraz jest już tyle fajnych profili, które robią im niezłą konkurencję. Pozdrawiam
Alabasterfox
22 stycznia, 2018 at 11:31Te „gwiazdy” Instagrama znajdziesz również na poziomie 5k, 10k, jak i 1M. Zależy od człowieka i podejścia. Nie zamierzałam i nadal nie zamierzam nikogo oczerniać i wytykać błędów, zwróciłam uwagę na ogólny problem. Poza tym – kto powiedział, że ten problem nie występuje również wśród osób, które spotykają się na tych wspomnianych przez Ciebie „wspólnych śniadaniach”? Uczestniczyłaś w tym, że stwierdzasz coś takiego? Nie ma znaczenia, czy masz 100k, czy 10k, bo jeśli masz co zaoferować i robisz dobrze swoją robotę to i tak nikt Ci tego nie zabierze. Ani współprac, ani społeczności, ani satysfakcji, więc jaki strach przed konkurencją? Instagram ma 800 milionów użytkowników, więc te „fajne” profile, o których wspominasz, niewiele zmienią w życiu przeciętnego influencera.
Patrycja
21 stycznia, 2018 at 18:44Z typową kradzieżą zgadzam się z Tobą w 100%. Ze zbyt daleko idącą „inspiracją” (że ktoś robi swoje zdjęcie dokładnie według tego samego ułożenia co już istniejące) także. Ale jeżeli ktoś za kradzież pomysłów uważa zrobienie zdjęcia na którym jest np. kawa, książka i kwiaty tylko dlatego, ze sam takie wrzucił miesiąc, rok temu to moim zdaniem już przesada. Mam wrażenie, że kilku osobom (takim powyżej 100k) przez nowe algorytmy zaczął się grunt zaczął się palić pod nogami i teraz kogo mogłyby to by oskarżyły o kopiowanie. A niestety same święte też nie są…
Alabasterfox
22 stycznia, 2018 at 11:22Zamknijmy to w Twoich dwóch pierwszych zdaniach, bo tylko takie było przesłanie tego tekstu, nie wychodźmy za daleko. Mam koleżankę, która miała swoją „kopię” na Instagramie. Dochodziło do tego, że tamta dziewczyna używała maskotek zwierząt, aby idealnie odwzorować zdjęcia, na których był pies mojej znajomej. To po prostu nie jest normalne i na takie rzeczy warto reagować.
Kasia
22 stycznia, 2018 at 14:13Ta osoba o której piszesz właśnie i Ciebie skopiowała… I zgadzam się to nie jest normalne.
Ale odnośnie trzeciego zdania Patrycji to… ma rację. Znam wiele przypadków gdzie ktoś „większy” oskarżył kogoś „mniejszego” tylko dlatego, że zrobił zdjęcie w „podobnym” klimacie „z podobnymi” rekwizytami. Pal licho, ze tylko 50% rekwizytów było podobne a i układ całkiem inny. Oskarżenie padło. I to także nie jest normalne.
Natalia
21 stycznia, 2018 at 09:00Bardzo dobry wpis ! Ale chyba juz nieunikniemy tego o czym piszesz. Powielania jest za duzo. Instagram tez kiedys mial latwiejsza opcje zglaszania kradziezy a teraz sam dodaje uzytkownikom problemy.
Mikixmiki
20 stycznia, 2018 at 23:25Bardzo mi się podobalo to co dzisiaj napisala Scraperka na ten temat, ze ludzie na instagramie nie szukaja juz indywidualnosci,ze bardziej sprzedaja sie flatlayowe zdjecia bo sa pozowane w pelni i calym sercem sie z nia zgadzam!! I to wlasnie zaczyna mnie coraz bardziej draznic,wszedzie podobne kadry, filtry- zero naturalnosci. Wspomniany wyzej vsco A4 .. I wiecie co mnie jeszcze drazni ale to juz inna bajka.Przeraza mnie to jak dziewczyny osiagaja np. 10 czy 20 k i zaczynaja gwiazdorzyc. Wczesniej komentowaly a potem nawet ciezko odpisac i w ogole widac te zmiany! Jesli choc jedna taka to przeczyta niech sie zastanowi bo to przykre co robicie i jak traktujecie czytelnikow :(
Herbaciarnia
20 stycznia, 2018 at 23:17Powiem Ci szczerze, ze czasami wchodzac na ig nie wiem kto na pierwszy rzut oka wykonał dane zdjecie a juz najbardziej widze jak profile,które wiele rzeczy kopiują od innych nabijają followersow n p . _ a … l…. Mozna czerpac inspirację tak jak napisalas ale straszne jest to,że ostatnio coraz więcej kont staje się tak do siebie podobnych. Zero indywidualizmu. Szacunek za ten wpis!
Ps. Zawsze dobrze doradzasz w kwestiach ig, moze jakis wpis na temat nowego algorytmu?
Moni
20 stycznia, 2018 at 11:42Świetny tekst i na czasie. Ostatnio z koleżanką z Instagrama pisałyśmy na ten temat. Od czasu kiedy Domsli pokazała jak obrabia zdjęcia Instagram zagrzmiał i nagle nastała era tego typu fotek maźniętych tym samym filtrem. A większość ‚inspirujących’ się nie bierze chyba pod uwagę tego, że kopia zawsze będzie gorsza od oryginału. A kradzieże cóż, są i sama też jestem okradana. Całe szczęście dużo osób informuje mnie o tym. Dzięki za link do zgłoszenia kradzieży. Chociaż mam nadzieję, że nie będziemy musiały z niego korzystać:*
Anne Gayev
20 stycznia, 2018 at 00:26Cudownie napisane! ❤ Brawo Ada!
Zawsze i wszędzie to przykazanie niech głównym bedzie!
Pozdrawiam Cię Coffeelover ✌
Ania Ulanicka
19 stycznia, 2018 at 19:02Och, to jest temat, który ostatnio gotuje mi krew w żyłach. Dużo zostało już tutaj powiedziane, ale mnie zdarzyło się reagować na inne trochę zdarzenie już kilkukrotnie. Twórcy nie dość, że udostępniali moje zdjęcia, to jeszcze nakładali śmieszne filtry, co burzyło ich fotograficzną estetykę i która mogłaby mi zaszkodzić jako fotografowi, tak po prostu. Cieszy mnie fakt, że często moja interwencja jest skuteczna po kilku słowach ode mnie, choć martwi – że tyle osób działając w internecie ciągle nie zna podstaw. Trzeba o tym mówić.
Igor
18 stycznia, 2018 at 07:08Ode mnie nikt nie kradnie, za to regularnie „pojawiam się” na rozmaitych serwisach randkowych i ludzie dziwią się, że zupełnie nie chce mi się na to redagować.
W Twoim tekście zaś podoba mi się mięsność – zainspirował mnie do poprawy sposobu oznaczania źródła jeśli raz na 50 tekstów zdarzy mi się wykorzystać coś, co tego wymaga.
Ola Poems
17 stycznia, 2018 at 23:08Ada, podpisuję się obiema rękoma i wszystkimi klawiaturami świata! :) Uwielbiam instagram… Ale ostatnio niesamowicie zmęczył mnie tym, jak wiele kont upodabnia się do innych. Zamiast oddawać zdjęciami siebie i własną stylistykę ślepo naśladują, stosując te same filtry, efekty i koncepcje. Nie wiem ile razy w tygodniu trafiam na zdjęcie, które widziałam już wcześniej u kogoś innego. Smutne, że kreatywność i oryginalność liczy się dziś mniej, niż ślepe powielanie i codzienne zdjęcie kubka kawy, przefiltrowanego przez vcso, filtr A4.
Kasia
26 stycznia, 2018 at 14:20Wiesz, trochę smutne jest to co piszesz… Przede wszystkim cieżko jest tworzyć oryginalne zdjęcia (nie mowię o kopiowaniu ale o codziennie odmiennych OD SWOICH fotach…) Ciekawe czy Twój instagram kipi taka oryginalnością. Daj adres chętnie popatrzę…
Ola Poems
30 stycznia, 2018 at 16:11Przykro mi Kasiu jeśli moja wypowiedź uraziła Cię w jakiś sposób. Szkoda, że zasmucił Cię akurat ten mikro fragment mojej obserwacji, dotyczący codziennego publikowania tego samego (metaforycznie przywołanego przeze mnie z resztą) kubka kawy, który faktycznie mógłby być czymkolwiek innym, kiedy zjawisko kopiowania i ślepego naśladowania wydaje się być jednak czymś znacznie smutniejszym, jednocześnie będąc centralnym punktem mojej wypowiedzi.
Oczywiście, codzienna oryginalność jest trudna. Być może nawet na instagramie jest dziś mniej ceniona niż powtarzalność, której koncepcję doskonale rozumiem i uważam, że spójność może być serwowana pięknie na rozmaite sposoby. Użyte przeze mnie określenie „codzienne zdjęcie kubka kawy”, które z jakiegoś powodu tak Cię dotknęło, było przenośnią. Ale też moim subiektywnym odczuciem, do którego mam prawo.
Każdy obraz w pewien sposób kształtuje opowieść o nas w instagramowych pikselach. Jeśli czyjąś historią jest codzienna kawa- nie widzę w tym niczego złego. To wręcz byłoby ciekawe, jeśli wędrowałaby za tym tak przemyślana koncepcja. Każdy sam wyznacza granice tego, co chce tworzyć i oglądać. Ważne tylko aby nie przekraczać innej z granic- tej, którą wytyczają prace innych twórców. I o tym tak naprawdę traktowała moja wypowiedź oraz tekst Ady.
Pozdrawiam.
Kasia
30 stycznia, 2018 at 16:31Bla bla bla… Serio. Również pozdrawiam. I byłam u Ciebie. Sorry, ale po tych odwiedzinach dziwię się „Twoim obserwacjom” :D
Ola Poems
30 stycznia, 2018 at 20:05A ja dziwię się, że tak to odebrałaś… bo pisząc o tym zupełnie nie miałam na myśli takich profili jak Twój, który nie jest jednym z pokazujących codziennie to samo (osobiście zawsze byłam fanką każdego zdjęcia z Popcornem jako głównym bohaterem i wnętrz). Mało tego, czytałam od dawna Twoje teksty na blogu, co dopełniało cały kontekst Twojego instagrama… Przykro mi, że tak mnie oceniłaś.
Kasia
30 stycznia, 2018 at 20:08Tak, odebrałam Twój komentarz za strasznie chamski i zrobiło mi się zajebiście przykro. Tyle w temacie.
Ola Poems
30 stycznia, 2018 at 20:14Dziwię się, bo w ogóle Ciebie nie dotyczył i zupełnie nie rozumiem dlaczego właściwie odebrałaś go osobiście. :(
Ola Poems
30 stycznia, 2018 at 20:17Może przez sformułowanie o filtrze „A4′, którego wszyscy zaczęli używać w ślad za Tobą i Domsli nie myśląc o tym, że kopie nigdy nie będą lepsze od orginałów. Trudno, nie chciałam sprawić Ci przykrości. Mimo wszystko miłego wieczoru.
Alabasterfox
30 stycznia, 2018 at 20:31Olu, temat powtarzających się kadrów na Instagramie jest ogólnie dość wrażliwy i drażliwy – dla wielu, jeżeli nie dla zdecydowanej większości instagramerów lifestylowych. Akurat w przypadku Kasi pokusiłabym się o stwierdzenie, że należy raczej do prekursorów wśród polskiej grupy. Niestety poprzez nieustanne powielanie przez innych, później nikt nie pamięta, kto zaczął i nagle wydaje się, że wszyscy publikują to samo, łącznie z osobą, która mogła coś zapoczątkować. Myślę, że to dlatego bardzo łatwo wziąć coś personalnie do siebie :)
I choć czasami nie da się dociec, kto był pierwszy, to jednak są sytuacje tak kłujące w oczy („koleżanka koleżance”), że na tym postanowiłam m.in. skupić się w tym tekście.
Myślę, że u Was doszło po prostu do małego nieporozumienia, ale wszystko jest do wyjaśnienia. Instagram to niestety 800 ml użytkowników, kreatywność to tutaj wyższa szkoła jazdy.
Ola Poems
30 stycznia, 2018 at 20:46To prawda, doszło do nieporozumienia. Myślę, że już wyjaśniłyśmy, że miałam na myśli właśnie nadmierną inspirację takimi osobami, jak Kasia. W każdym razie chciałabym Cię Ada przeogromnie przeprosić za nieumyślne spowodowanie zakłócenia porządku w komentarzach i wywołania zamieszania… Miłego wieczoru :)
Kasia
30 stycznia, 2018 at 20:26No to może źle to odebrałam. Ale wkurza mnie po prostu czasem takie gadanie, bo kurna instagram jest cholernie trudny. Chcąc codziennie wrzucać jedno, dwa a nawet trzy zdjęcia, nie uniknie się cholera jasna powtórzeń! Kawa i herbata są wdzięczne, więc je mam. On zawsze! Kiedy jeszcze nie było tych wszystkich kont… Wybacz, że się uniosłam, ale to co napisałaś zabrzmiało jakoś dziwnie i zrobiło mi się przykro bardzo… Bez urazy w takim razie. Buziak
Ola Poems
30 stycznia, 2018 at 20:38I ja w pełni to rozumiem, zgadzam się z tym, co napisałaś. Staram się wstawiać zdjęcie dziennie, a to już jest wyzwaniem… kilka dziennie, to juz naprawdę kosmos. Widzisz, każde Twoje zdjęcie rozpozna się zawsze nawet nie patrząc na to, kto je wstawił, bo Twój styl jest stuprocentowo Twój, jest spójny, wypracowany przez lata i Kasiowy niezależnie od tego, czy na zdjęciu jest śpiący do góry brzuchem Jack Russel (znając energię tych psiaków odsypiający pewnie spacerowe szaleństwa) czy kubek z herbatą, która pewnie, że jest wszędzie- sama ją z resztą właśnie popijam i sama mam ją na zdjęciach. Naprawdę, szczerze, miałam na myśli moje niezrozumienie tego, że niektórzy zamiast szukać siebie kopiują powielając, ostatnio właśnie zwłaszcza ten nieszczęsny A4. Przepraszam, że sprawiłam Ci przykrość, zupełnie tego nie chciałam. Buziak.
beata.kobiela
17 stycznia, 2018 at 22:00Oby ten tekst trafił do jak największej liczby osób!
Nie tak dawno temu sama się nad tym zastanawiałam.
Obserwuję dużo profili z szerokiej kategorii lifestyle. Często łapię się na tym, że „oo to zdjęcie to ja już chyba dziś lajkowałam… oo.. jednak nie” po czym sprawdzam i zdjęcia kropka w kropkę takie samo jak przed dwoma dniami widziałam u kogoś innego :/ ale to niestety zaczyna być bardziej męczące…
Po pierwsze: w okolicy świąt moją tablicę zalały dokładnie takie same kadry. Ja rozumiem bokeh, światełka, jaranie się świętami, sama jarałam się w podobny sposób w 2016, ale oglądanie po raz 10ty rozmytych światełek świątecznego drzewka doprowadzało mnie już powoli do szału. (i nie, nie chodzi o samo drzewko chodzi dokładnie o identyczny kadr, identyczne ustawienia w aparacie i o całą identyczność tych zdjęć) Kilku osobom nawet zwróciłam na to delikatnie uwagę, one same strasznie były zdziwione, że zdjęcie się „nie klika” no moja teoria jest taka, że ciężko żeby „się klikało” coś co odbiorcy widzieli już u pani x, y i z . To stało się po prostu nudne, a poza tym uważam, że inspiracja polega na czymś innym niż kopiowaniu dokładnie tego samego kadru.
Po drugie kubki z piankami… któraś dziewczyna wrzuciła i ja też chciałam, ba! nawet pianki kupiłam :D ale po dwóch dniach kubki pełne pianek widziałam już wszędzie. :|
Po trzecie i ostatnie – firmy, ostatnio nagłaśniałam na swoim ig sprawę profilu jednej z odzieżowych marek – nie dość, że publikowali czyjeś zdjęcie bez podpisu, bez oznaczenia, bez niczego- jak swoje, to jeszcze gdy się im zwróciło uwagę w komentarzu – usuwali je. To już jest szczyt! Napisałam do nich, napisałam do autorki zdjęcia – zdjęcie zniknęło (jedno) ale z tego co się później okazało wszystkie ich zdjęcia są czyjąś własnością.
Co do mnie… mam nadzieję, że nikogo nie kopiuję. Przyznam szczerze, że zdarza mi się, gdy robię zdjęcia mieć myśli czy aby na pewno się jakimś zdjęciem za mocno nie zainspirowałam. Mam nadzieję, że nie! :)
Pozdrawiam Cię kochana i proszę o więcej takich tekstów :*
domsli
17 stycznia, 2018 at 19:23Brawo Ada!!! Podpisuje się pod Twoim tekstem w 100%!!!
Magda
17 stycznia, 2018 at 18:39Otóż dzisiaj nawet o tym myślałam w kontekście artykułu, który wczoraj udostępniłaś na Fb, a który dzisiaj już przeredagowany w języku polskim po Fb hulał bez podania źródła.
I to są takie rzeczy, że niby nie to samo i można było wiedzę inaczej zdobyć, ale jak mi dziewczyny w komentarzu napisały, że już o tym dzisiaj było i przeczytałam, to po prostu nie wierzę w takie przypadki.
Socjopatka.pl
17 stycznia, 2018 at 19:20Magda, rozumiem, że nawiązujesz do mnie?
Owszem, w momencie kiedy opublikowałam post (wyjaśniony na polski artykuł wraz ze swoim komentarzem, który hulał od dwóch dni w sieci, bo nie każdy rozumie, albo chce czytać po angielsku) nie dodałam źródła.
To był mój błąd. Przechodzę ostatnio bardzo trudny czas w swoim życiu, bo straciłam bliską osobę, o czym pisałam… i tak, nie zrobiłam tego. Nie oznaczyłam. Tak teraz ze mną jest, że trochę gorzej kojarzę fakty, działam i ogarniam. Prawie wcale.
Jak tylko dostałam informację od jednej z czytelniczek, że brakuje źródła – zaraz je dodałam, bo miała rację. Nikt nie jest nieomylny i każdy popełnia błędy.
Jaki miałabym mieć cel, w tym, żeby podawać te informacje, jako (nie wiem) swoje? Skoro wiadomo, że z palca bym ich nie wyssała. Logiczne, że z czegoś korzystałam. Tylko, głupia ja, nie dodałam źródła. Teraz pluję sobie za to w brodę.
Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że nigdy wcześniej nic takiego nie miało miejsca i jeżeli korzystam z czegoś, to zawsze oznaczam. Jestem Twórcą, więc rozumiem Twórców. Nikt nigdy nie zarzucił mi kradzieży. Dziwi mnie to, że Ty, mimo że mnie znasz – pomyślałaś o mnie w ten sposób.