Gdyby blogi pisało się na maszynie, przetarłabym teraz rękawem grubą warstwę kurzu ze swojej. Przyznaję, że trochę mi brakowało tego miejsca. Social media może i są najszybszą formą kontaktu z Wami, jednak nie ostateczną, więc miło jest wrócić, a już zwłaszcza w takich okolicznościach. Ostatnie dni spędziliśmy w miejscu szczególnym, o którym prosiliście, abym opowiedziała Wam coś więcej. Nie przedłużając zatem, słyszeliście kiedyś określenie „glamping”?
Co to jest glamping?
To taka śmieszna zbitka słów powstała z angielskiego „glam” (krótka forma od: glamorous, czyli najogólniej: ekskluzywne, olśniewające) i „camping” (biwak). Glamping to zatem kamping w luksusowym, pełnym wygód stylu, moda, która całkiem nieźle sobie ostatnio radzi podbijając Europę. Jednym z takich miejsc w Polsce jest Tatra Glamp w Bukowinie Tatrzańskiej, gdzie mieliśmy przyjemność spędzić ostatnie dni.
Glampingi najczęściej znajdują się w terenach niezabudowanych, np. w polu lub w lesie, zachowując swój biwakowy klimat. Ich założeniem było połączenie przyjemności płynącej z nocowania w okolicznościach dzikiej przyrody, jednak przy zachowaniu warunków pełnych udogodnień, jak np. prywatny dostęp do łazienki, elektryczności, czy wygodnego łóżka. Zdarza się jednak, że właściciele decydują się na lokalizację miejską i tutaj dochodzimy do Tatra Glamp które jest tego dobrym przykładem.
Tatra glamp
Te przypominające igloo domki usytuowane są w bardzo bliskiej odległości od głównej drogi przebiegającej przez Bukowinę. Dzięki takiemu rozwiązaniu goście mają szybki dostęp do restauracji, sklepów oraz pozostałych udogodnień miejskich. Na szczęście nie jest to duża miejscowość, więc nie ma obaw, że natkniemy się na drugie Krupówki.
Warto też podkreślić, że będąc już w samym domku, widoku rozpościerającego się z okna nic nam nie zasłania. W dolinie widać termy, a poza nimi jedynie las i zapierające dech w piersiach, najwyższe pasmo w łańcuchu Karpat – Tatry. Umiejscowienie może początkowo dziwić, jednak w ostatecznym rozrachunku bardzo szybko zapominamy o miejskim otoczeniu. Wbrew pozorom prywatności nie brakuje, bo nikt tam nie zachodzi, aby spojrzeć ukradkiem przez okno, dookoła panuje cisza i spokój, a z okna widać jedynie Tatrzański Park Narodowy.
Nocleg inny niż wszystkie
Pisząc do mnie na Instagramie byliście ciekawi warunków panujących wewnątrz, czy nie zmarzliśmy, w końcu mamy środek zimy i co z łazienką. Już spieszę z wyjaśnieniami :) Tatra Glamp to glamping w skład którego wchodzą cztery kopuły sferyczne. Każda z nich wyposażona jest w 3 miejsca do spania (dwuosobowe łóżko + jednoosobowa antresola), maleńką kuchnię oraz w pełni wyposażoną łazienkę. W klapniokach mamy także 3 piecyki elektryczne oraz, w przypadku naszego, kominek elektryczny. W nocy pracowały dwa urządzenia, a w ciągu dnia, gdy świeciło słońce – żadne, było tak ciepło.
Kopuły są również wyposażone w klimatyzator, więc jeżeli wybieracie się tam latem, z pewnością zrobicie z niego użytek. Każdy klapniok ma powierzchnię 30m². Entuzjaści kawy pewnie ucieszą się na wieść, że w kuchni znajduje się także niewielki ekspres na kapsułki. Nie muszę chyba dodawać, że kawa z takim widokiem smakuje sto razy lepiej? ;)
Rezerwacja i ceny
Kilka osób pisało w komentarzach na Instagramie, że próbowało dokonać rezerwacji, ale na ten sezon nie było już miejsc. Nie wiem czy chodziło o rezerwacje weekendowe, czy w tygodniu, ale teraz może być faktycznie nieco trudniej z powodu ferii. My swój nocleg rezerwowaliśmy w ubiegłym roku, ale tylko dlatego, że pierwotnie planowaliśmy zjawić się tam w marcu 2019. Nie udało nam się wyrwać, stąd przeniesienie i dostępność.
Rezerwując miejsce do wyboru macie 4 kopuły: Dzikiego Bronka w klimacie myśliwskim, neutralną Marysieńkę (widzicie ją na zdjęciach), Madame Josephine o wystroju mocno glamour, oraz Lusię, nieco podobną, choć bardziej wyważoną w stronę neutralną. Cena za domek to 450 zł / dobę w sezonie zimowym 19/20.
Okolice Bukowiny Tatrzańskiej
Bukowina Tatrzańska jest położona w bliskim sąsiedztwie Zakopanego. Biorąc pod uwagę korki, w 30 minut z powodzeniem dostaniecie się do centrum, bo dzieli je od siebie zaledwie 15 kilometrów. W samej Bukowinie znajdziecie natomiast liczne restauracje, baseny termalne, stadninę koni, wellness, trasy rowerowe MTB, trasy spacerowe i kompleksy wyciągów narciarskich. My zdecydowaliśmy się na stację narciarską Rusiński, oddaloną od Bukowiny o około 5 kilometrów. Świetnie przygotowany stok z kanapą 6-osobową. Główne trasy mają 1200 i 900 metrów, ale co ważniejsze, ich szerokość oscyluje w granicach 150-200 metrów, także można się chwilę pobawić. Umiarkowany ruch, bez dzikich tłumów, pomimo wspaniałych warunków pogodowych, więc nie moglibyśmy chcieć tam niczego więcej :)
Informacje praktyczne
- Więcej na temat stacji narciarskiej i cen: rusin-ski.pl
- Rezerwacja Tatra Glamp przez booking.
- Pobliskie baseny termalne: termybukovina.pl
Jeśli macie jakieś doświadczenia z glampingiem, znacie podobne, warte polecenia miejsca, będzie fantastycznie, jeśli podzielicie się nimi w komentarzach. Nasz wyjazd był całkowicie prywatny, niezwiązany żadną współpracą, ale jeżeli macie jakiekolwiek pytania i mogłabym pomóc – piszcie śmiało :)
7 komentarzy
Kamila
24 września, 2020 at 15:16Piękne zdjęcia,szkoda że u nas coraz rzadziej spotyka się takie zimy…
SmartBlonde
27 kwietnia, 2020 at 09:18No przeuroczo. Namówiłaś mnie :)
Anka
21 stycznia, 2020 at 16:34ale świetne! muszę wdrążyć się w temat glampingu bo taka podroż wyglada naprawde ciekawie :))
Alabasterfox
24 stycznia, 2020 at 14:54To było fantastyczne doświadczenie. Przebudzenie się tuż przed wschodem z widokiem na zapierającą dech w piersiach panoramę Tatr to niezapomniane uczucie, jak i sam widok :)
Marta | Projekt Spokój
17 stycznia, 2020 at 11:08Przyjemność czytania bloga jest dla mnie nieporównywalnie większa, niż przeglądanie social mediów (w przypadku których często odczuwam przesyt :)). Twój blog jest wspaniałym miejscem pełnym spokoju, który bardzo sobie cenię, mam więc nadzieję na nowe wpisy :). Co do glampingu – po raz pierwszy spotykam się z taką formą „biwakowania” i przyznaję, że jestem oczarowana. Namiot i komfort w jednym – to musi być fantastyczne doświadczenie. No i te bajeczne widoki! Świetne odkrycie, dziękuję! :)
Alabasterfox
24 stycznia, 2020 at 14:56Dołożę wszelkich starań, by coś z tego miejsca jeszcze było :) Bardzo Ci dziękuję za miłe słowa i wsparcie, to naprawdę dużo dla mnie znaczy.
Marcin BWZ
9 września, 2020 at 05:37Cały czas czekam na nowy wpis :) Instagram działa pełną parą… a tutaj niestety nastała cisza. Rozumiem, że nadmiar obowiązków koliduje ze znalezieniem czasu. Trzymam kciuki za dalszy rozwój bloga! ;)