Podczas mojego czerwcowo-lipcowego pobytu w Barcelonie, po raz pierwszy miałam wystarczająco dużo czasu, aby wyjechać chociaż na chwilę poza granice miasta, o czym nieco już Wam opowiadałam przy okazji odwiedzin Tossa de Mar na Costa Brava. Z Sitges było podobnie. Jednodniowy wyjazd pokazał mi zupełnie inną stronę Hiszpanii.
Przed kilkoma laty miałam przyjemność odwiedzić południową część tego kraju, jednak podobieństwo tamtejszych obszarów do Katalonii, w moim odczuciu jest naprawdę znikome. Z kolei samo Sitges, choć znajduje się zaledwie niespełna 40 km od Barcelony, wydało mi się miejscem całkowicie oderwanym od jakichkolwiek hiszpańskich klimatów, a chwilami wręcz łudząco przypominało… Grecję, zwłaszcza w wąskich alejkach białej zabudowy z niebieskimi lub beżowymi okiennicami. Brzmi znajomo? Takie właśnie jest Sitges, niewielkie miasteczko, któremu nie można odmówić wielkiego uroku.
(kliknij w obrazek, aby powiększyć i wyostrzyć zdjęcie)
.miasto tęczy
Lokalizacja choć niewielka, to jednak ciesząca się wyjątkowo dobrą opinią. No właśnie. Sitges słynie nie tylko ze wspaniałych widoków, ale jest również jednym z najpopularniejszych europejskich centrów turystyki gejowskiej. Nocą miasto dosłownie tętni życiem, podobnie zresztą jak dostępne tam kluby. Za dnia trudno za to oderwać wzrok od tych wszystkich barwnych dekoracji, którymi obwieszone są balustrady, balkony, czy okna. Dlatego jedno, co ze 100% pewnością można o Sitges powiedzieć, to to, że miastu nie brakuje kolorów, podobnie jak hucznych imprez i to nie tylko w okresie karnawału.
(kliknij w obrazek, aby powiększyć i wyostrzyć zdjęcie)
.co warto zobaczyć w Sitges?
Oprócz 17 plaż, miasteczko ma do zaoferowania przede wszystkim przepiękną architekturę. Sami zresztą możecie zobaczyć po zdjęciach, że to głównie na niej skupiłam swoje fotografie. Obszar nie jest duży, ale wystarczający, by zgubić się na kilka godzin w labiryncie wąskich korytarzy i podziwiać Sitges od wewnątrz. Trudno jednak odmówić racji, że najbardziej charakterystyczną budowlą jest XVII-wieczny kościół św. Bartłomieja i św. Tekli – patronów miasta. Znajduje się tuż przy głównej plaży, a widok rozciągający się z jego dziecińca dosłownie zapiera dech. Tuż obok znajdziemy swoiste centrum kultury, dlatego zatrzymując się w Sitges na dłużej, warto zainteresować się bajecznie kolorową galerią sztuki Museu Cau Ferrat, czy Museu Maricel de Mar – to drugie, oprócz obrazów, skupia w sobie także kolekcję ceramiki, pochodzącej zarówno z czasów średniowiecza, jak i współczesnych.
W muzeum Romantic „Can Llopis” z kolei, które jest umieszczone w budynku z 1793 roku, będącym dawną rezydencją rodziny Llopis, zobaczymy przede wszystkim wnętrze domu, kolekcję obrazów i innych dzieł sztuki, należących do pierwotnych właścicieli.
(kliknij w obrazek, aby powiększyć i wyostrzyć zdjęcie)
.jak dojechać do Sitges?
Zakładając, że startujemy z Barcelony, musimy znaleźć na mapie kolei RENFE linię R2, a najlepiej R2 Sud. Bilet w obie strony to koszt około 8€, a kolejka dowozi nas do samego centrum Sitges. Najlepiej udać się na stację Barcelona Sants, która jest dość łatwa do zlokalizowania oraz świetnie skomunikowana i właśnie tam rozpocząć swoją podróż, która też zbyt długa nie będzie, bo potrwa raptem 40 minut :)
Sami powiedzcie, czy to miasto nie jest urocze? Osobiście mogłabym godzinami kluczyć w jego uliczkach, zwłaszcza, że podczas mojej ostatniej wizyty były one całkowicie wolne od turystów (większość zdecydowanie skupiła się na szerokich plażach). A może Wy znacie jeszcze jakieś miejscowości o podobnym charakterze w okolicach Barcelony?
11 komentarzy
The best of #Podsumowanie września# | Podróż z Bobasem
3 października, 2016 at 10:46[…] Piękny wpis o wyprawie do Sitges na moim ulubionym blogu lifestyle’owym alabasterfox.pl. Niesamowite zdjęcia i Hiszpania pokazana od innej […]
Aleksandra Stromecka
29 września, 2016 at 11:38Zawsze najbardziej oczarowują mnie właśnie takie maleńkie, urocze miasteczka. To jest po prostu przepiękne i całkowicie się z Tobą zgadzam – przypomina bardzo greckie uliczki.
Adrianna Zielińska
14 października, 2016 at 11:10Przez cały dzień nie mogłam pozbyć się wrażenia, że jestem w zupełnie innym kraju :) Klimat cudowny!
dishdogz
15 września, 2016 at 07:27Ach, Hiszpania… Mam nadzieję, że kiedyś odwiedzę Sitges, bo to naprawdę urocze miasto!
Adrianna Zielińska
14 października, 2016 at 11:11Wystarczy, że będziesz w Barcelonie, a wtedy do Sitges to zaledwie 40 minut drogi, natomiast kilka godzin w zupełności tam wystarczy – to maleńkie miasteczko :)
Socjopatka
14 września, 2016 at 16:16Cudowne zdjęcia! <3
Justyna Rolka
13 września, 2016 at 21:42Twoje relacje i zdjęcia są niesamowite! Jestes moja ulubioną i najładniejszą przewodniczką ever:)
Część Mnie
13 września, 2016 at 19:19Miejsce zachwyca i tak jak wspomniałaś, do złudzenia przypomina Grecję :)
Ania Kalemba
13 września, 2016 at 06:44Ale cudownie! Uwielbiam Twoje dzienniki z podróży! Żałuję, że komentarzach pod nimi nie potrafię powiedzieć nic innego, ale zapiera mi dech! ;)
Magdelena
12 września, 2016 at 17:50Akurat w okolicach Barcelony się nie orientuję, ale Hiszpania ma pełno takich klimatycznych miasteczek. Za to ją uwielbiam, gdziekolwiek pójdziesz, zawsze spotkasz coś, co przykuje twoje oko. Nawet na największej wsi! W poszukiwaniu podobnych klimatów skierowałabym się bardziej na południe, wygooglaj np. Frigilianę. :’)
Adrianna Zielińska
14 października, 2016 at 11:13Wygooglałam! :) Frigiliana niesamowicie przypomina mi Sitges, a tym samym Grecję :) Co za przepiękne miejsce! <3